czwartek, 18 stycznia 2018

Skąd ta miłość do fretek?

Dziś post o tym, dlaczego zdecydowałam się na bycie właścicielką fretki, a właściwie fretek.
Jeśli lubicie historie i garść informacji, to zapraszam do czytania!
dlaczego fretka

Zafascynowanie nimi zaczęło się, gdy miałam 13 lat. Właściwie nie pamiętam skąd się o nich dowiedziałam, ale wydaje mi się, że pierwszą styczność z tym zwierzęciem miałam właśnie w sklepie zoologicznym. Znając już nazwę tajemniczego i urokliwego zwierzęcia zza szyby (niestety), szukałam informacji w internecie, które pozwoliłyby mi się więcej o nich dowiedzieć. Dwa lata później moje marzenie się spełniło i dostałam swojego pierwszego łasicowatego. Po niedługim czasie musiałam go niestety pożegnać. Odpuściłam temat na 'jakiś czas', choć wciąż zdarzało mi się czytać wszelkie nowe pojawiające się informacje o tych zwierzętach.

3 lata później powróciłam do intensywnego studiowania o fretkach, właściwie nie wiem dlaczego, ale po prostu to marzenie znów wróciło. Impuls? Nie spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek fretka zawita w moim życiu. Ale tak się właśnie stało. I z dniem, w którym poznałam Fristajlę sprawiło, że pokochałam fretki jeszcze bardziej. A potem przez tę miłość w okresie roku dołączyły dwie kolejne. Miał być jeszcze jeden, wszystko było już dogadane. Ale niestety hodowca poinformował mnie, że ciąża jego samicy okazała się być urojoną. Więc teraz byłabym właścicielką łącznie 4 fretek, ale "muszę" się nacieszyć trzema. :D

dlaczego fretka

Fretki są specyficzne, więc sama nie wiem dlaczego - ale to właśnie mi się w nich podoba. Kocham za szaleństwo, które mają w sobie. Potrafią rozbawić wielu, z nimi nie ma nudy. Wszędzie ich pełno, chodzą za mną z kąta w kąt. Mają różnorodne charaktery i nigdy nie jest się w stanie przewidzieć na jakiego smroda się trafi. Może być niszczycielski drań, może być i potulny aniołek. Z tego też względu obserwacja ich zachowań jest cudowna. Widzieliście kiedykolwiek zdjęcia fretek? Przecież to sam cukier! W dodatku te cudowne, mięciutkie futro nieraz o woni starych skarpet. Kolejną kwestią jest to, że to nie chomik czy królik. To coś pomiędzy psem, a kotem. O, o! Widzieliście kiedyś jaki zwyczaj mają zachowywać się szopy czy pandy? Są one blisko spokrewnione właśnie z łasicowatymi. I wygląda to podobnie. Jeszcze dodam, że przy zabawie wydają z siebie zabawne guganie (co mój chłopak porównuje z śmiechem wormsów, bodajże niemieckich? :D) i zazwyczaj oznacza to zadowolenie (choć i też w złości czy z bólu się zdarza). Jeśli natomiast coś im się nie podoba to syczą. Wszystkie inne dźwięki jak świstanie i świergoty, które słyszycie w filmach z udziałem fretek nie mają miejsca. Nie wiem dlaczego nie podkładają im oryginalnych głosów, większość jest potem przekonana, że tak właśnie brzmią fretki.

dlaczego fretka
Wystający języczek Fristajli podczas snu
Należy pamiętać, że to nie jest zwierzę bez wad. Freciaki nieraz mnie okropnie denerwują, ale kocham je i właśnie ta miłość sprawia, że nie ześwirowałam. Zawsze, gdy ktoś pyta o fretki, po długim wywodzie zawsze kończę - "Trzeba to lubić". Bo jeśli nie lubimy, a każda najmniejsza wyrządzona przez nich szkoda wprowadza Was w furię - to prędzej czeka Was psychiatryk. W tym wypadku polecam mniej "inwazyjne" zwierzątka jak choćby gryzonie. Można mieć świetnie zabezpieczone mieszkanie, a i tak najlepszym zdarza się popełnić jeden mały nieprzewidywalny błąd i bum. Tajfun, czasem ze skutkiem śmiertelnym dla zwierzęcia. Dlatego też ważne jest, żeby przy tych zwierzętach uczyć się na błędach cudzych, bo nieraz to pozwoli im ocalić życie. Czystość? Oj marzenie. Zdarzają się fretki kuwetowe, ale nie moje. Od jakiegoś czasu są zupełnie bezklatkowe, więc codziennie jestem zmuszona sprzątać miejsce pod drzwiami, kaloryferami i biurkiem. Tam sobie upatrzyły mendy i koniec. Ale znów zastosuję tu moje przekonanie - "Trzeba to lubić". Fretki na pewno nie nadają się dla osób niecierpliwych, pedantów i perfekcjonistów. Oni serio dostaliby z nimi na głowę. Jak już wspomniałam są specyficzne i bardzo wymagające, więc co za tym idzie nie są one dla każdego.

Jeśli i Was zaciekawiły te stworzenia, to zapraszam do zapoznania się mojego FAQ o fretkach.
Tak myślę, by dać tutaj posty, na zasadzie tego o Rusty'm, w których moglibyście się trochę dowiedzieć o każdym ze zwierząt. Czy bylibyście chętni poczytać takie historyjki? :)

9 komentarzy:

  1. Łasicowate i kotowate są spokrewnione więc to wiele tłumaczy ;)
    Ale braku dyscypliny w kwestiach kuwetowych bym nie zdzierżyła, nawet na takie potwory musi być sposób ;)
    Mój zachwyt fretkami pojawił się wraz z filmem, który obejrząłam jako 8 latka...jak na złośc nigdy potem go nie widziałam, tytułu nie pamiętam, a znaleźć nie mogę...wiem tylko że główny bohater (ala herkules) miał dwie fretki zwiadowców, które przynosiły mu rożne przedmioty...ech. Może kiedyś na niego znów trafię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie są takie, czasem nawet i cięższe charaktery da się wyuczyć, ale nam się to nigdy nie udało. Choć po przeprowadzce będę próbować ponownie, bo nowe otoczenie, brak poprzednich zapachów może pomoże nam łatwiej ogarnąć naukę. A jeśli chodzi o film to nie jest przypadkiem "The Beastmaster"? Swoją drogą - strasznie drażni mnie, że zawsze w tego typu filmach podkładają dźwięki fretkom, które mają się nijak z rzeczywistością i potem każdy jest przekonany, że one świszczą i świergocą "tak jak w filmach". :D

      Usuń
  2. Oj, to zwierzęta nie dla mnie, choć sa słodkie i Wygladaja tak niewinnie, to niezłe rozrabiają. Fajnie, ze podzieliłaś sie swoim doświadczeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety - zdjęcia a rzeczywistość to dwie różne sprawy. :D

      Usuń
  3. Oh, przeurocze stworzenia!
    Z chęcią poczytam o nich więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyglądają niesamowicie uroczo! Ale jednak zostanę przy psie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładne są, ale ich temperament wyprowadziłby mnie jednak z równowagi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Są urocze, ale słyszałam właśnie że trochę potrafią podziałaś na nerwy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne zwierzęta. Szkoda tylko, że takie psotliwe. Z drukiej strony to właśnie te figle nadają im uroku. NIestety z racji małego mieszkania nie mam miejsca na zwierze, a szkoda. W raz z narzeczoną bardzo byśmy jakieś chcieli.. I nie, rybki to nie zwierze :D

    OdpowiedzUsuń


Dziękuję za poświęcony czas na moim blogu. Jeśli podoba Ci się tu, zostań ze mną na dłużej. Jesteś moją motywacją! :)

Proszę, nie umieszczaj linków. To równoznaczne ze spamem. Takie komentarze będą usuwane, mój blog nie jest miejscem na Twoją reklamę.

Pozdrawiam i miłego dnia! :)