poniedziałek, 21 listopada 2016

Rusty • Historia

Dziś pragnę opowiedzieć Wam historię Rusty'ego.
Głównie dla przestrogi dla tych, którzy planują wziąć zwierza bez zgody współlokatorów, bo myślą, że jakoś "przejdzie", a oni w końcu zaakceptują ten fakt. Otóż niekoniecznie. Takie postępowanie jest bardzo niemądrą decyzją. Proszę, zanim postanowisz to zrobić przeczytaj ten post i zastanów się..

Pierwszy dzień u mnie, 5 tygodni.


Rusty urodził się na wsi. Jego matka była psem w typie jamnika, wychowywał się na sianie wraz z rodzeństwem. Był jedynym czarnym psem w miocie. Karmiony ryżem.
Znajoma bardzo pragnęła mieć psa. Określę, że miała wręcz obsesję na punkcie PSA. Bo kiedyś miała.. teraz też mieć musi. Zarezerwowała więc bez wahania jak się tylko dowiedziała, że jej kierowniczka w pracy szuka domu dla psów, które urodziła jej suczka. Rozmawiałam z przyszłą "właścicielką" bardzo wiele (należy to najwięcej chwalących się osób na świecie) i opowiadała mi to wszystko. Mówiła, że jej rodzice na psa się nie zgodzą, ale spróbuje przyprowadzając go do domu. Odradzałam, stanowczo odradzałam bo wiem jak zazwyczaj się to kończyło, choćby czytając historie w internecie. Nic. Jak do słupa. 







Kiedy dowiedziała się, pies miał 3 tygodnie. Wtedy powiedziała, że za 2 tygodnie go odbiera. Zapytałam czemu nie może poczekać, przecież to zdecydowanie za wcześnie rozdzielać psa w tym wieku od matki. Usłyszałam, że ona nic nie zrobi bo kierowniczka tak postanowiła. Myślałam, że żyjemy w czasach gdzie internet mamy na wyciągnięcie ręki. Przecież wystarczy przeczytać kilka podstawowych informacji by już coś wiedzieć. No, ale dobrze. Jak tak jest, ja nic więcej nie jestem w stanie zrobić. Termin odbioru się zbliżał, a ona cały czas męczyła mnie byleby pisać te same informacje o których już wiedziałam (jak mówiłam, obsesja). Natomiast kilka dni przed odbiorem dowiedziałam się, że skończy na ulicy jeśli rodzice się nie zgodzą. SERIO?! Tu macie przykład już można by ująć - kobiety, w moim wieku, pełnoletniej, która bierze psa mając świadomość, że skończy na ulicy. Brawo! Wielkie brawa dla niej. 


Dwa miesiące później, czyli 6 tygodni.
Dogadałam się więc z nią, że jeśli tak będzie ma mi tylko dać znać, a ja psa wezmę i znajdę mu dom. Może i źle zrobiłam dając jej tak proste pomocne koło w razie w, ale uwierzcie, że gdybym się nie zaoferowała to to wcale nie wpłynęłoby na jej decyzję.
Dzień odbioru wyglądał tak, że szanowna kierowniczka wzięła w kartonie dwa psy do pracy i czekały tak w nim 8 godzin, aż przyszli opiekunowie skończą pracę. Pamiętam, kończyła równo o 17. Dosłownie po 5 minutach gdy ją ojciec odebrał napisała gdzie się spotkamy bo musi dać mi psa. Wiedziałam, że to się tak skończy od samego początku. Szybko ubrałam się i pobiegłam po psa w umówione miejsce. Jak go ujrzałam to serce mi stanęło. Taka mała grubiutka czarna kulka. Takie niewinne zwierzątko musi cierpieć przez nieodpowiedzialną osobę. Do niego dostałam kilka saszetek mokrego pedigree, szelki, które były za ciasne, smycz no i.. karton. Był październik, było zimno. Wzięłam małego wielkości trochę ponad dłoni pod bluzę, w drugą karton z rzeczami i udałam się do domu.
Rusty tym zdjęciem podbił instagram!
Ludzie są zachwyceni tą lekko przekrzywioną główką. :D
Kiedy już dotarłam do domu, przyjrzeliśmy mu się pod światło i zauważyliśmy z mamą, że na nim siedziała setka pcheł. Dosłownie widać było jak spacerują głównie w okolicach pysk. Było pół godziny do zamknięcia weterynarza, ale szybko jakoś się uwinęłyśmy i zdążyłyśmy. Pies dostał krople, no i karmę, którą miał jeść rozmiękniętą. Byleby jadł to sobie poradzi. Inaczej mogło być źle - tak usłyszałam od weterynarzy. Tak więc można powiedzieć, że ten tydzień był bardzo trudny dla mnie jak i dla niego. Miałam nadzieję, że przetrwamy, a pies będzie zdrowy. W dzień co kilka godzin pobudka, w nocy także. Trzeba było się z nim bawić, karmić, być dla niego jak matka, bo biedny strasznie tęsknił za nią. Następne tygodnie były już zdecydowanie lepsze.

Pies miał być u mnie na czas odchowania, już miałam nawet w wordzie ogłoszenie na zaś, miałam już przygotowaną umowę adopcyjną do druku, jednak jedną decyzją został u nas. 

Pierwsza właścicielka, która na wieść o tym, że pies walczy o przetrwanie nagle zaczęła się martwić. Logiczne. A druga "przyszła właścicielka" chciała go odwiedzać. Powiedziałam, że został wydany dalszej osobie i ma się dobrze. Rozmawiała z rodzicami i powiedzieli, że mogą wziąć starego psa bo nic już nie trzeba go uczyć.. Pisała więc do osób, które zajmują się adopcjami. Pech dla niej chciał, że chwaliła mi się, więc i ja pisałam do tych osób opowiadając im historię Rusty'ego. Psa nie dostała i bardzo dobrze. Kiedyś jeszcze przed całą akcją, chłopak dał jej/kupił psa, którego w ten sam dzień z matką pociągiem jechała oddać. Doświadczenie nie nauczyło, ale w internecie o niej wątek był. Na szczęście dała sobie spokój i od dwóch lat psa nie posiada. Nawet nie widziałam by zbytnio się już tym interesowała i mam nadzieję, że odpuści sobie na zawsze.


Dlatego apeluję, aby rozmawiać ze współlokatorami o planach i ewentualnie się pogodzić z odmową, a nie robić wszystko byleby mieć nie zwracając uwagi na konsekwencje.

A Rusty, dziś 2 letni pies, który miał być wielkości jamnika, a trafił się przerośnięty jamnik sięgający do kolan. Natomiast pysk.. Nie no, jamnik jak się patrzy. :D Niestety przez wczesne odłączenie od matki pozostały ślady na jego psychice. Jednak staramy się je jak najbardziej zniwelować. Może i całkowitego celu w tym nie osiągnę, ale zawsze coś.

 Zdjęcia ustawione chronologicznie - możecie zaobserwować jak zmieniał się na przestrzeni czasu. :)



"Stajesz się na zawsze odpowiedzialny
za to co oswoiłeś."
~ Mały Książę

56 komentarzy:

  1. O Rany.... normalnie łzy mi poleciały .. Jesteś wspaniałą osobą , bo uratowałaś Pieska, uratowałaś Rustiego. Jesteś wspaniała i cieszę sie, że są tacy ludzie jak Ty ! Serce mi się kraja ja ta osoba mogła się zachować! Cieszę się że Rusty trafił na Ciebie bo widać jaki jest szczęśliwy i zadbany . Jest śliczny ! Całuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to miłe słyszeć. ❤ Po mamie mam taki 'myk' do zwierząt. Niestety ta osoba była nieodpowiedzialna od zawsze. Raz ktoś z jej wujostwa wywiózł małego kociaka do lasu, bo po prostu go nie chcieli. Niestety nie była w stanie powiedzieć mi który to las, a już byliśmy gotowi z chłopakiem po niego jechać. Bardzo smutne takie przedmiotowe podejście do zwierząt.. Szkoda, że na wszystko nie mogę mieć wpływu.

      Usuń
    2. Moja Mamusia też tak Ma , ma kompletnego fioła na punkcie zwierząt i jestem dumna z niej . Jak nie jeże to Mewe biedną wzieła do domu bo była ranna. Mam nadzieję, ze co raz więcej będzie takich ludzi jak My , którzy nie przechodzą obojetnie obok krzywdy zwierząt . Buziaki :*

      Usuń
    3. Urocze! O takich ludziach chce się słuchać, pozdrowionka dla mamy i dla Ciebie. :) :*

      Usuń
  2. faktycznie, jamnik pełną mordką:D ale za to jaką uroczą:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz u mnie wielkiego plusa za to, co zrobiłaś i wielkie brawa. Dobrze, że są jeszcze na świecie mądrzy tak jak Ty ludzie, którzy mają lepiej poukładane, niż te wszystkie paniuśki, co to chcą i już... Pies miał wielkie szczęście, że trafił na Ciebie i Twoją rodzinę. A tę koleżankę, to ktoś powinien porządnie w d..ę kopnąć, żeby zaczęła myśleć o konsekwencjach głupot, jakie wyczynia/wyczyniała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, choć wcale tego nie oczekuję. Uważam, że to powinno być na porządku dziennym. Niestety realia są inne.. Jednak tak czy inaczej to miłe słyszeć, że się czymś wyróżniam. :)

      Usuń
  4. Faktycznie, wielkość jamnika to nie jest ;) Mój mąż upiera się na psa w domu, jeszcze husky'ego. A to jest zwierzę, które potrzebuje przestrzeni. Wprawdzie salon będzie duży, ale nie wyobrażam sobie, by służył za wybieg dla pieska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostają długie spacery, jeśli niedługo kupujecie to tym bardziej idealna pora na spacery zimowe. :)

      Usuń
  5. Śliczny piesek! A Ty jesteś wspaniałą osobą, że tak angażujesz się w pomoc zwierzakom. Niech los Ci to wynagrodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie mało jamnikowaty, ale za to kochany i ma bardzo rezolutne spojrzenie:) Śliczny jest Rusty i w sumie miałaś szczęście, że wyszło jak wyszło...no i on też wygrał los na loterii:)
    Buziaki dla Ciebie i pogłaski dla Rusty'ego!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, miałam wielkie szczęście, jak i mój drugi pies, który jednocześnie znalazł towarzysza. :) Buziaki także ślę i pozdrowionka! :)

      Usuń
  7. Co za słodziak :) Dziękuje za podzielenie sie historią :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki on jest słodki! Wyrosła Ci piękna, czarna kulka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, choć teraz to typowy chudzielec. Jak był mały to był taki słodziaśnie grubiutki. :D

      Usuń
  9. Nie rozumiem postępowania tak nieodpowiedzialnych ludzi, straszne.
    Najwazniejsze ze cala historia dobrze się konczy. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety.. Taki człowiek i dla drugiej osoby będzie mieć takie podejście - bez uczuć. W końcu zwierzęta to też stworzenia, które żyją i pod względem uczuć nie różnią się od nas wcale.
      Pozdrawiam także. :)

      Usuń
  10. to przykre, że ludzie traktują zwierzaki jak zabawki echh, a one oddają ludziom całe serce, dobrze, że są jeszcze dobrzy ludzie, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, miłośników jest wiele i w nich jest jeszcze nadzieja na lepsze jutro dla zwierząt. Mam nadzieję, że kiedyś uda się wytyczyć kary dla tego typu ludzi.

      Usuń
  11. Wspaniała historia i cudny słodziak z niego. Tak strasznie chciałabym mieć pieska i kotka! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Smutna historia z happy endem, jesteś świetna a piesek słodki. Ja nie rozumiem osób które krzywdzą zwierząt, po prostu nie rozumiem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Myślę, że ludzie mający w sobie choć odrobinę empatii do istot "niższych" nigdy tego nie zrozumieją. Tyle się mówi teraz o przemocy wobec zwierząt, nie jestem w stanie pojąć co kieruje takim człowiekiem dopuszczając się takiego czynu.

      Usuń
  13. Piesek w zasadzie identyczny jak Lola moich rodziców...no normalnie jak rodzona siostra. masz 100 % rację! Kocham zwierzaki, teraz pod swój dach wzieliśmy jack russel teriera -żywioł nie piesek, to mało powiedziane! Słyszeliśmy od rodziny, że te psy są trudne, wariaty itp. rzeczy. Mimo to zakochaliśmy się w nim gdy zobaczylismy go juz na zdjęciu. Jest u nas już 5 tyg. i nie wyobraażamy sobie bez niego zycia.Jest nasz, częscią naszej rodziny. Jest bardzo inteligentny, szybko sie uczy. I wale nie jest głupiutkim wariatem, którego nie można ułożyć, bo widzę ogromne postępy (choc piesek ma dopiero 13 tyg. ). Zeszą ostatni wpis u siebie na blogu zarezerwowałam specjalnie dla niego, więc zapraszam! P. S. świetny blog!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ♥ Powiem Ci, że dużo widzę podobnych psów do niego - normalnie jakby stanowiły swoją rasę. A o JRT właśnie słyszałam, że to wieczne dzieciaki, nieważne ile mają lat, zawsze wariaty. :D Lecę zobaczyć wpis! :)

      Usuń
  14. Serce mi się kroi, jak widzę ,że ktoś tak traktuje te biedne istoty :( :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj nieodpowiedzialność ludzka nie zna granic, smutny początek historii zakończony happy endem :) widocznie tak miało być, a los już dawno postanowił, że psiak trafi do Was :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po części się cieszę jak i nie - dlatego, że przepłacił tę "przygodę" (aż strach ppomyśleć jak wytrzymał te 8 godzin w kartonie..) ogromnym stresem i separacją od matki, ale mój udział w tym w sumie i tak nie miał na to większego wpływu..

      Usuń
  16. Fajny psiak, nie dziwię się, że podbija instagram.
    A historia byłaby pewnie taką ku przestrodze, o ile osoby, które decydują się na coś takiego robiłby coś sobie z przestróg...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niestety prawda. Z obserwacji - wyczynem jest uczyć się na błędach innych, a jeszcze większy wyczyn to uczyć się na własnych. A szkoda bo świat byłby piękniejszy.

      Usuń
  17. kocham psy i każdemu, kto tym farfoclom pomaga mówię wielkie dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję, że spotykam się z coraz większą ilością miłośników psów jak i zwierząt, a co więcej, że i do mnie zaglądają! ♥

      Usuń
  18. Piękny Rusty! Na pewno odwdzięczył się podwójnie za dobre serce:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Masz ogromne serce, i jesteś niezwykle wrażliwą osobą! Dobrze, że historią dobrze się skończyła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo miłe jest usłyszeć coś takiego. Co do wrażliwości się zgodzę - czasem aż za bardzo. :)

      Usuń
  20. Aż ciarki przechodzą po całym ciele i złość się pojawia czytając, że dorośli ludzie potrafią być tak nieodpowiedzalni... U nas w domu mąż nie chciał zgodzić się na psa i do czasu aż go nie przekonałam nawet do głowy mi nie przyszło żeby bez jego zgody przeprowadzić psa do domu. Teraz jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami już dwu letniego psa i nikt ani przez chwilę nie pomyślał o oddaniu go :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Cieszę się, że psiak zagościł u Was w domu! Przemyślane decyzje w tym wypadku są najlepsze. Szczęścia i cudownych chwil z psiakiem!

      Usuń
  21. Jak dobrze, że ten psiak trafił na Ciebie, a nie na ulicę. Matko, jak można być tak nieodpowiedzialnym. W głowie mi się nie mieści. Też miałam obsesję, męczyłam męża o psa i wyłam w poduszkę, kiedy mówił nie. Ale nigdy w życiu bym nie wzięła zwierzaka, wiedząc że może się to skończyć tak jak u tej pani. Na szczęście mąż zmiękł po kilku miesiącach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt, że się zgodził. :) Psy to cudowne zwierzęta i nie dziwię się. Jednak myślę, że Pani obsesja była znacznie "zdrowsza", bo w razie 'w' nie chciała Pani dla psa źle. Jej obsesja była taka, że wiedziała, że pies źle skończy bo doskonale znała swoich rodziców, ale mimo to musiała go mieć. No i skończył jak skończył. Przynajmniej w domu gdzie jest członkiem rodziny, a nie traktowany jak chwilowa zachcianka - bo jestem ciekawa kto by potem spełniał podstawowe potrzeby psa, gdyby jednak u niej został.

      Usuń
  22. Piesek jest super. Jak każdy piesek :) fajnie, że ma dom.

    OdpowiedzUsuń
  23. strasznie sympatyczna morda :D
    a ludzie są głupie i chyba nigdy się po dobroci nie nauczą :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Niestety też tak uważam, zapewne i po żadnej terapii wstrząsowej. :/

      Usuń
  24. Cudny piesek, lepiej nie mógł trafić :)P.S. Fajny blog.

    OdpowiedzUsuń
  25. Niezmiernie urocze zwierzę! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Urocze zwierzątko wyrosło z tej czarnej kulki. :)

    Niestety, ludzie są nieodpowiedzialni, a połowa właścicieli psów w naszym kraju w ogóle nie powinna mieć pod opieką żywych stworzeń. :( Co gorsza, w Polsce popadamy w traszliwe skrajoności, z jednej strony pełno jest osób bezkarnie znęcających się nad zwierzętami, z drugiej natomiast - mnóstwo fundajci i stworzyszeń, które zachowują się absolurdalnie i skandalicznie, podkopując społeczne zaufanie do tego rodzaju instytucji. Tylko cierpliwie rozmowy i praca u podstaw mogą nas uratować. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Tu przyznam rację, niestety. Ja na szczęście póki co nie trafiłam na tego typu fundacje, ale czytając wypowiedzi innych już się z tym spotkałam. Szkoda, że tak się dzieje, ale pozostaje mi wierzyć w lepsze jutro pod tym względem. Może kiedyś doczekamy się wyższych kar za znęcanie się nad zwierzętami, których ostatnio jest zdecydowanie za dużo.

      Usuń


Dziękuję za poświęcony czas na moim blogu. Jeśli podoba Ci się tu, zostań ze mną na dłużej. Jesteś moją motywacją! :)

Proszę, nie umieszczaj linków. To równoznaczne ze spamem. Takie komentarze będą usuwane, mój blog nie jest miejscem na Twoją reklamę.

Pozdrawiam i miłego dnia! :)