piątek, 14 lutego 2020

Gdzie ja byłam, kiedy mnie nie było?

Wstępnie wypadałoby się przywitać, a więc hejka!


Trochę mnie nie było, w sumie trochę dłużej niż trochę.. Właściwie to ja po prostu zniknęłam. Zniknęłam całkowicie z blogosfery. Zeszły, jak i poprzedzający rok był dla mnie ciężkim okresem, co mogliście wywnioskować z poprzednich wpisów. Moje życie zupełnie się zmieniło, wręcz trochę wywróciło do góry nogami i długo zajęło mi przystosowanie się do obecnej sytuacji. Kiedy planowałam powracać na bloga, zawsze pojawiało się coś na mojej drodze co uniemożliwiało mi to i w efekcie było to przekładane - a to na inny dzień, a to na inny tydzień, na miesiąc. Tak naprawdę brakowało mi tego jednego, jedynego kąta, gdzie myśli przypływały i przelewały się na wirtualne notatki. Tego jednego, jedynego kąta, gdzie mogłam się rozwijać i tworzyć swoimi drobnymi łapkami rzeczy, które mnie satysfakcjonowały. Niestety muszę wytrzymać jeszcze chwilę, by mieć ten swój własny kąt i kontynuować mojego jedynego, wyjątkowego bloga.

Dobra, a tak po polsku?
Przeprowadzka do zupełnie innego miasta, nowa praca, poszukiwanie upragnionego, wyczekiwanego stałego mieszkania, no i.. nasze małe foxiątko.
Pochłonęła mnie praca, a w ramach hobby (żeby nie zwariować) wzięłam się za fotografię tak bardziej na poważnie (która nie wymaga wybitnie miejsca w domu). Dostałam od narzeczonego aparat na święta i cały czas uczę się, by móc swoją przyszłość z tym powiązać. Więc na blogu pojawią się też posty z sesjami.
Więc nie gniewajcie się, proszę, jeśli jeszcze nie w pełni wrócę, ale obiecuję, że zrekompensuję Wam to jak tylko wszystko będzie już ogarnięte. :)

Dziękuję, że pomimo tej przerwy nadal jesteście ze mną.
Myślę, że na pierwszy rzut pójdzie kontynuacja absurdów, których się trochę nazbierało.
Czy jest coś, o czym chcielibyście poczytać?

7 komentarzy:

  1. Przeprowadzka i nowe miejsce do życia to zawsze spore wyzwanie i zamieszanie w życiu. Stąd się nie dziwię, że blog zszedł troszkę na drugi plan. Trzymam kciuki i życzę powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo zmian, ho ho! Życzę Ci byś sobie świetnie poradziła w nowym miejscu i znalazła czas na blogowanie, mimo wszystko. :) Uściski, Kasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam taki moment w życiu, a właściwie parę lat zmian.
    Nie żałuję.
    Powodzenia, radości, zdrowia.
    Trzymam kciuki!
    Pozdrawiam :-)
    Irena-Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem dobrze jest sobie zrobić taką przerwę od blogosfery. Po pierwsze, by zająć się życiem poza siecią. A także po to, by nabrać nowej perspektywy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale dlaczego dopiero w marcu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Post był pisany w lutym, dlatego planowany powrót był w marcu. Jednakże z racji narodzin późnego wcześniaka, trochę hajnidka wszystko się obsunęło - mamy właściwie zaraz grudzień. Więc niestety z powodu różnych sytuacji, jestem w stanie wrócić definitywnie po nowym roku - w końcu. ;)

      Usuń
  6. Rozumiem przeprowadzkowy chaos, mnie akcja "zero" czeka pod koniec lutego, ale już przygotowania rozpoczęłam:)

    OdpowiedzUsuń


Dziękuję za poświęcony czas na moim blogu. Jeśli podoba Ci się tu, zostań ze mną na dłużej. Jesteś moją motywacją! :)

Proszę, nie umieszczaj linków. To równoznaczne ze spamem. Takie komentarze będą usuwane, mój blog nie jest miejscem na Twoją reklamę.

Pozdrawiam i miłego dnia! :)